Zrozumieć cierpienie tak po ludzku
Wśród nas, jak i w całej Polsce oraz na całym świecie nie brak ludzi cierpiących. Ludzie cierpią z najróżniejszych powodów, choć zazwyczaj mówiąc o cierpieniu mamy na myśli ból fizyczny. Lecz wielkim cierpieniem jest również ból emocjonalny, ból psychiczny i to on zbiera ogromne żniwo w postaci stanów depresyjnych i samobójczych śmierci. Cierpienie nie musi dotyczyć nas osobiście, lecz jest równie wielkie, gdy dotyka naszych najbliższych, bo wtedy razem z nimi cierpimy. Cierpieć można także z powodu niedostatku, z powodu samotności, z powodu nieodwzajemnionej miłości, z powodu ułomności, z powodu nałogu i z wielu jeszcze innych powodów. Dusza nasza cierpi z powodu braku w niej obecności Pana Boga. A ludzie obdarzeni nawet wielkim cierpieniem znoszą je w pokoju a nawet w radości razem z Panem Jezusem, jak czyniła to na przykład siostra Róża Wanda Niewęgłowska.
Kim była Róża Wanda Niewęgłowska?
Róża Wanda Niewęgłowska urodziła się w Diecezji Siedleckiej pod Łukowem. Od chwili narodzin towarzyszył jej krzyż. Najpierw była to strata całego rodzeństwa a zaraz potem rodziców. Dla małej dziewczynki nadszedł czas osamotnienia i głodu. Pierwsze doświadczenia mistyczne zaczęła doświadczać już w wieku 6 lat i było to pojawienie się Ducha Świętego w postaci Gołębicy a niedługo potem pojawienie się Anioła, który przekazał jej Wolę Bożą względem niej. Anioł objawił małej dziewczynce piękny ogród, w którym stała beczka z małą ilością krystalicznej wody na dnie, którą to beczkę przykazał jej Anioł napełniać przez całe życie.
Mając 22 lata Wanda a późniejsza Róża zachorowała na chorobę Heinego-Medina i od tego czasu dziewczyna została przykuta do łóżka na 40 lat. W 1955 roku Wanda trafiła do domu pomocy społecznej a 3 lata później wstąpiła do III Zakonu św. Dominika obierając imię Róża. Podczas swojej drogi krzyżowej Róża cierpiała na wiele chorób, lecz wszystkie je traktowała, jako Dar Boży, jako pocałunek Samego Pana Jezusa. Bezhabitowa zakonnica wyszła nawet za mąż za pensjonariusza domu opieki społecznej, gdzie i ona przebywała tworząc z nim białe małżeństwo, lecz i ten wkrótce zmarł. A siostra Róża Wanda Niewęgłowska zmarła w 1989 roku w wieku 62 lat.
Czym dla nas jest cierpienie?
Dla zdecydowanej większości ludzi mimo tego, że wielu z nas to osoby wierzące cierpienie nie jest darem. Jest czymś niemiłym, czymś czego nie chcielibyśmy doświadczać i jako to, co przychodzi wbrew naszej woli i trzeba to przeżyć nie wyciągając z niego dla siebie niczego dobrego. A cierpienie według siostry Róży Wandy Niewęgłowskiej jest jak róża, która kole i rani, lecz oczyszcza duszę i przygotowuje ją na wieczność. Według siostry Róży Niewęgłowskiej, jak i według wielu mistyków i świętych cierpienie jest darem, jest wielką Laską Bożą a nawet pocałunkiem Samego Pana Jezusa, jak uważała siostra Róża Wanda Niewęgłowska.
Jak my znosimy cierpienie?
Żyją na świecie ludzie, choć nie jest ich wielu, którzy każdego dnia rozglądają się za cierpieniem, tęsknią za nim i go wyglądają, bo znają wartość cierpienia dla zbawienia własnej duszy i dusz innych, za których ofiarują swoje cierpienia. Jednak zdecydowana większość z nas nie wygląda cierpienia w swoim życiu i za wszelką cenę pragnie go ominąć i nie doświadczyć a gdy się pojawi najchętniej byśmy go wypędzili lub oddali. Lecz są i tacy na świecie ludzie, którzy dobrowolnie oferują chęć przyjęcia cierpienie od innych i choć nie zawsze taka zamiana podoba się Panu Bogu i do niej dochodzi, lecz nie mniej jednak tacy ludzi również żyją wśród nas i czasem do takiej zamiany dochodzi, bo Pan Bóg dopuszcza taką zamianę.
Ludzie cierpiący wypraszają dla innych żyjących i zmarłych wiele łask poprzez ofiarowanie za nich swojego cierpienia. Cierpienie nasze tu na ziemi może również bardzo pomóc duszom w czyśćcu cierpiącym, które dla siebie nie mogą już niczego zrobić. A my żyjąc wciąż na ziemi możemy im pomóc i przyspieszyć ich drogę oczekiwania na spotkanie Pana Jezusa w niebie modląc się za nich i ofiarując za nich nasze cierpienia a nawet radości i w zasadzie ofiarować możemy za nich wszystko, co jest dobre.
Cierpienie a wiara
Dlaczego my zwykli ludzie mamy nie cierpieć skoro cierpiał nawet Sam Pan Jezus podczas swojego ziemskiego życia i cierpiała Jego Matka Maryja oraz cierpiał Święty Józef? Cierpienie wpisane jest w ludzkie życie. Gdyby nie grzech naszych pierwszych rodziców żylibyśmy całe życie w raju. Lecz wolna wola, która była Darem od Boga Ojca doprowadziła Adama i Ewę do złamania nakazu Bożego i w konsekwencji do tego, co mamy od początku świata i co będzie do końca jego istnienia, czyli ból, znój, trud, smutek, choroby, nieszczęścia, śmierć.
Cierpienie dla pierwszych rodziców rozpoczęło się w tej samej chwili, w której nadużyli zaufania Stworzyciela zjadając owoc z drzewa zakazanego. Potem w jednej chwili poczuli się nadzy, zagubieni, biedni, zaczęli ukrywać się i wstydzić się swojego ciała. Do takiej sytuacji zaprowadził ich pośrednio szatan ukryty w wężu i judzący człowieka, lecz bezpośrednio do takiego niegodnego zachowania Adama i Ewy doprowadziła pycha, bo chcieli oni posiąść wiedzę, którą dysponował Sam Bóg Ojciec. Grzech ten, czyli pycha do dziś jest pierwszych i najgorszym grzechem, bo to od niej wszystko zło się zaczyna. Lecz jest dla nas wielki ratunek na ziemi, bo pycha odchodzi drogą Eucharystii.
1 thoughts on “Zrozumieć cierpienie tak po ludzku”
Comments are closed.
Mimo wszystko powinniśmy czerpać z życia przyjemność, a cierpienie traktować jako stały element